simple lifestyle

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Jestę Geekię #01 Te części Internetu

15:30 Posted by Piski No comments


Dwudziesty pierwszy wiek sprawił wiele ciekawych niespodzianek. Stany udowodniły, że dla kałuży ropy są w stanie codziennie wymyślać nowe wojny, papieżem zostaje jakiś ortodoksyjny niełasy na kasę jezuita, a włosi nazywają swoje dobro narodowe LaFerrari.

Dynamiczne zmiany, które wpływają na naszą permanentną zadyszkę, gdy tylko próbujemy nadążyć nad tym co się dzieje. Rok wrzucania do świnki każdego złamańca na nowy telefon, by po tym okresie dowiedzieć się, że wyszły już 342 nowe i droższe modele z jacuzzi, hydro-sprężarkę i łóżkiem wodnym.

Głównym motorem napędowym tego wszystkiego jest Internet. Może zabrzmi to irracjonalnie, ale za kurtyną z kotów, latających jednorożców, kotów, przeróbek teledysków, kotków, kociaków i innych najłatwiejszych do przekazania treści Internet daje niewyobrażalny wręcz content.

Jest parę takich miejsc w Internecie, bez których nie wyobrażam sobie teraz codziennego funkcjonowania. Od których zaczynam codzienną prasówkę, do których zwracam się w ciągu dnia i nocy, które są merytoryczne i zwyczajnie na świecie ułatwiają mi życie.

Sześć części internetu, bez których nie jestem w stanie funkcjonować.

- Facebook. Brzmi to banalnie. Przecież każdy ma i używa facebooka! Jest to jednak najbardziej funkcjonalny i merytoryczny twór w dzisiejszym Internecie. Oczywiście, jeżeli używamy go do czegoś więcej niż śledzenia kolejnych odsłon Typowego Seby, Gieni, Stasi, Asi, Srasi i Joasi. Sam aspekt typowego portalu społecznościowego często schodzi tu na drugi plan. Facebook to najlepsze miejsce w sieci do próby darmowego wypromowania swojej marki. Większość virali puszczonych przez Facebooka odnosi mniejszy lub większy sukces. Bo gdy jedynym wysiłkiem do wypromowania danego projektu jest stworzenie wydarzenia, zaproszenie do grupy, napisanie wiadomości, to nie widzę strat.

- Twitter. Zwiększająca swoją popularność w Polsce platforma microblogowa. Najlepszy sposób na swoistą personalizację, uczłowieczenie ludzi sławnych/powszechnie lubianych. Zwykłe tweetowanie pomiędzy znajomymi w Polsce nie ma racji bytu, gdyż sposób ten został w pełni wyparty przez Facebooka. Jednak fakt, że większość ludzi, którzy odnieśli w Polsce jakikolwiek chociaż sukces, posiada Twittera nie powinien zostać pominięty. Twitter daje możliwość szybkiej weryfikacji tego co o danych #wydarzeniach myślą poszczególne @znaneosoby. Dobry sposób promocji, oraz taki bardziej elokwentny plotek.

- Feedly (google reader). Agregator Newsów. Obowiązkowa pozycja dla tych, którzy w sieci szukają czegoś więcej niż tylko uroczych zdjęć kociaków. Poranna kawa, wieczorna herbata. Najwygodniejszy sposób na codzienną prasówkę.
Dla zainteresowanych odnośnik do How to use. http://blog.feedly.com/feedly-tutorial-v1/


- Chmura. Coś z czego powinno korzystać o wiele więcej ludzi niż korzysta teraz. Miesiąc temu przyjaciółce wleciał blue screen płakała, że straciła wszystkie zdjęcia, dokumenty itp. Są dostępne magiczne miejsca, w których w dobie Internetu pliki takie są zachowywane. Najbardziej "Januszarskim" podejściem jest trwoga o prywatność danych. Czym różni się konto na skydrive, google drive, DropBox (3 najlepsze dostępne na rynku chmury) od internetowego konta bankowego? Niczym. Tak samo zabezpieczane, szyfrowane dziwne rzeczy, o których nie mam pojęcia jak działają. Każdy jednak konto posiada i nie boi się o jego pieniądze. Chyba, że jest z Cypru heh.

- Spotify (Deezer, WiMP). Muzyczny serwis streamingowy. Jestem muzykofanem. Przez całe życie bolał mnie fakt, że muzykę piracę bo nie miałem innych alternatyw. Płyty w polsce nadal są drogie, a zdobycie pojedynczych utworów z legalnych źródeł było trudno, niewygodne i często niemożliwe z powodu małych baz danych. Przełomem był app store, jednak mała baza polskich wykonawców dopiero teraz jest dokładniej wypełniana. Spotify to serwis, w którym za 20zł mam możliwość legalnego słuchania 95%(?) muzyki świata. Świetne radia na wzór tych z Last.fm, synchronizacja ze smartphonami. Warto wydać te 20zł miesięcznie i mieć spokój.

- Evernote (OneNote dla tych, co to mają Windows8 i smartphony z wp8). Notatnik. Jakkolwiek banalnie do brzmi, to dokładnie to czym Evernote jest. Zintegrowanym z każdym możliwym urządzeniem multimedialnym od discmana, kaloryfera, okna próżniowego po laptopy, przeglądarki internetowe, telefony, smartphony i suszarki do włosów.
Research na zajęcia na studia. Przeglądasz sobie jakieś strony naukowe. Jedno kliknięcie (Evernote Clearly) i masz automatycznie zredagowany tekst przeniesiony do notatnika. Wszelakie notatki robione telefonem automatycznie synchronizowane na komputer do późniejszego rozważania. Najzwyklejszy notatnik, ale naprawdę ułatwia.

Bo siedzi we mnie trochę geeka, to uznałem, że warto czasami o tym coś napisać. Zdaje mi się, że nawet troszku się na tym znam/jara mnie to.
Więc postąpiłem pierwszą notkę poświęconą geekowi który we mnie siedzi. Mam nadzieję, że postąpię ich wiele więcej :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz