simple lifestyle

niedziela, 5 maja 2013

Dysmózg

21:41 Posted by Piski No comments



Zdawałem kiedyś testy gimnazjalne. Wiadomo. Człowiek był ambitny, chciał być astronautą, piłkarzem, paralotnią, prezydentem, sedesem. Wszystkie te wymarzone zawody wiązały się z świadomością, że trzeba zdać do jakiegoś tam liceum by później móc dążyć do tych ekstremów życia na studiach.

Każdy wmawiał mi, że to pierwszy dorosły egzamin, przyszłość napisana na papierze i inne takie całkowicie irracjonalne bzdury, które nijak miały się do późniejszych realiów.  Pod wpływem wszelkiego rodzaju przekonań, namawiań i mechanicznych pomarańczy zmuszony byłem do uświadomienia sobie, że no dobra. Załóżmy, że mają one jakieś tam znaczenie!





Zawsze wyzywałem to jak wygląda moje pismo. W momencie, w którym spędzam dwugodzinny wykład faktycznie notując, a potem wracam do domu zaglądam do notatek i widzę... no właśnie. Równie dobrze mogłoby to być przemówienie Papy Smerfa na temat kończących się zasobów pterodaktyli w Dolinie Muminków. Naprawdę frustrujące!

Przed testami gimnazjalnymi poszedłem grzecznie do miejscowej poradni psychologiczno-pedagogiczno coś tam. Bez większego problemu dostałem przepustkę do pisania testów pół godziny dłużej. Przepustkę w postaci nazwania mnie idiotą. Dys-mózgiem. Kretynem, który za kartką papieru usprawiedliwia to, że jest leniem.

Dysgrafia, dysleksja, dysdupa i dystraktor. Wszystko sprowadza się do dyspsychologów którzy takie zaświadczenia wystawiają.
(Na teście gimnazjalnym miałem pierwszą w życiu srakę w gaciach. Polonistka groziła, że nikt się nie rozczyta mojego pisma i że nie zdam za ortografię. I nagle jak człowiekowi zależało i musiałem się na tym skupić to litery były idealne, ktury fpadał żadziej. Skończyłem szybciej niż większość tych piszących bez dodatkowego czasu. Magia!)

Kto pozwala jakimś pseudo-psychologom rozdawać pozwolenie na bycie idiotą.

Sytuacja.
25 lat. pierwsza rozmowa o pracę w agencji reklamowej. Kartka papieru, szkic projektu w 15 minut jedziesz! Dumny z siebie oddajesz kartkę po 5 minutach. Pracodawca zafrasowany bierze kartkę, patrzy a tam tagrze ktury ńedzifieci. Myśli sobie kretyn. Nawet jakbyś mu przedstawił gotowy produkt - myśli sobie debil. I słusznie!

Usprawiedliwianie lenistwa, braku samokształcenia za kartkami papieru jest niedorzeczne.

Dysfunkcje tego typu nie istnieją. Jedyną dysfunkcją jest fakt, że ludzie próbują na siłę je akceptować.
Po prostu trzeba usiąść na dupie i ćwiczyć. Nie urodziłem się znając na pamięć tabliczkę mnożenia. Zwykłe czytelne pisanie jest więc czym tak samo banalnym jak mnożenie.
Niestety. Musi się człowiekowi chcieć...

0 komentarze:

Prześlij komentarz