simple lifestyle

wtorek, 14 maja 2013

Bajka o księżniczce Anieli

11:44 Posted by Piski 2 comments

Kilka tygodni temu, gdzieś za Wrocławiem albo Budapesztem na pagórku, czy na dróżce stanęła księżniczka Anielka. "Co w tym dziwnego?" zapytają dzieci niecierpliwie słuchając bajki na dobranoc. "A to moje kochane skarby, że księżniczka Anielka była martwa i bardzo, ale to bardzo brzydka" odpowiedział tata. Dzieci bowiem nie wiedziały, że ich ojciec miał w pracy bardzo ciężki dzień. Szef zdegradował go do najniższego szczebla drabiny korporacyjnej, a żona zamiast kanapki z tuńczykiem do chlebaka schowała mu karteczkę z napisem "Odchodzę z Antonim, jego Golf 3 zachwyca mnie bardziej od Twojego dużego fiata".

Zatrwożone szkraby nieświadome tego, że za miesiąc opieka społeczna odbierze je od ojca, a matka wyjechała do Białegostoku skupiły się na wychodzących słowach opowieści ojca.


"Księżniczka Anielka, mimo jej ordynarnej urody nie..." nie zdążył dopowiedzieć tata, gdy najmłodszy syn przerwał mu pytając "a co to znaczy, że jest ordynarna?". Do taty na chwilę dotarło, że przecież ma przed sobą parolatki, że historie powinny być pełne przygód, radosne i kolorowe. Zaraz jednak przypomniał sobie, że dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem jego dotychczasowego życia. Przypomniał sobie, że każdy człowiek jest egoistą, a on potrzebował swoje żale i nerwy przelać dalej - a miał tylko dzieci.

"Kobiety kochanie. Kobiety są ordynarne. W przedszkolu jak koleżanka zapyta się ciebie co o niej myślisz powiesz, że jest ordynarna. Dokładnie to masz wtedy powiedzieć." Tata wiedział, że synek go posłucha. Niewinność, heroizacja ojca. Pomyślał sobie jednak stanowczo, że to ma jakiś sens. To co robi nie jest po prostu przełożeniem gówniarzy przez kolano, by zamiast pasa lać ich słowami. Widział w tym edukacje.

Dzieci usatysfakcjonowane odpowiedzią taty czekały na dalszy ciąg opowieści. Nie zwlekając więc kontynuował: "Księżniczka, mimo że ordynarna miała wielu znajomych. Często opuszczała zamek swojego ojca, by móc uprawiać ordynarne swawole z... tak kochanie? Swawole to zabawy, a więc dalej... swawole ze swoimi znajomymi, a czasami nawet i z obcymi. Jej tata - król martwił się tym, jednak sam często bawił się ze swoją służącą, a czasami nawet i jej siostrą, więc nic swojej księżniczce nie mówił.
Księżniczka z tygodnia na tydzień bawiła się coraz częściej szukając kompanów do zabawy coraz dalej od domu.
Pewnego dnia, jak zwykle poszła rano do służby i poprosiła o pyszne ciasto, aby mieć co przekąsić po zabawie. Służąca powiedziała jednak, że nie może jej dać ponieważ jej ojciec - król nie chce, aby ona bawiła się z kolegami i koleżankami i trollami z poza królestwa, że on znajdzie jej księcia do zabawy. Nasza kochana Aniela nie przejęła się tym za bardzo, tylko z tym swoim niesamowitym dziewczęcym uśmiechem odpowiedziała, że musi jej to ciastko dać bo inaczej powie mamie - królowej o zabawach z ojcem - królem i mama - królowa zrobi z niej służąca - bezgłowy. Taka to dziwna rozmowa poskutkowała tym, że nasza bohaterka dostała pyszną kremówkę.

Tego samego dnia księżniczka by się bawić poszła bardzo, ale to bardzo daleko. Po drodze spotkała paru stałych bywalców jej placu zabaw, jednak tego dnia czuła, że nie ma dla nich czasu. Nawet Przemek, jej najlepszy przyjaciel, z którym bawiła się najczęściej został przez nią tego dnia całkowicie zbyty. Gdy opuściła już królestwo i przeszła przez trzy wsie przed jej oczami ukazał się las. Nigdy wcześniej go nie widziała, więc bardzo chętna zabaw weszła w niego z nadzieją na poznanie nowych kolegów. Szła i szła. Nie widząc ani ścieżek, ani polan. Szła i szła.
Nagle przed jej oczami pojawił się domek. Taki wiecie. Zwykły domek - słoma, glina. Ogólnie plebs. Z nadzieją, że w środku będzie trochę słomy aby chociaż pobawić się samej z sobą weszła do środka. Nie było słomy, ale na samym środku izby na malutki stołeczku siedziała bardzo stara baba. Tak stara, że nawet księżniczka nie chciałaby się z nią bawić. Zanim Aniela zdążyła cokolwiek powiedzieć baba zaskrzeczała: Anielo! Czekałam na Ciebie! Jam jest stara Hefnera co spełnia twe pragnienia. Bawić się będziesz do woli w mieście odwiecznej swawoli. Jednak dzień jeden przestaniesz a martwą u ojca-króla na wieki się staniesz.
Anielka nie wiedziała do końca o co chodzi starej babie. Jednak zawsze lubiła wierszyki, a usłyszała tam zachętę do zabawy. Cichutko, bo nadal przerażała ją stara, powiedziała, że szuka miejsca, w którym można się bawić.
Baba uznała to za "tak" i nagle Anielka znalazła się w ślicznym wiktoriańskim miasteczku. Od razu poczuła, że ma na sobie szaty Adama i Ewy. Gdy tylko otworzyła oczy zobaczyła, a zaraz później usłyszała, że wszyscy dookoła się bawią. Aniela bardzo lubiła się bawić, więc jak najprędzej doskoczyła do najbliższej grupki osób i zaczęli wspólną zabawę. Jednak nikt z nich nie bawił się tak dobrze jak Anielka, więc zaczęła ona zabawę z innymi, a później z jeszcze innymi i tak przez cały rok. W jej zamku, ojciec - król zapłakał się z utraty córki. Rozesłał wici, że każdy kto sprowadzi ją do zamku będzie mógł bawić się z nią, służącymi a nawet i matką-królową. Byleby córeczka wróciła do domu. Wszyscy śmiałkowie z królestwa ruszyli by odnaleźć zgubę. Ta jednak zamiast wracać bawiła się w najlepsze w wiktoriańskim miasteczku.

Minął rok. Księżniczka pobawiła się z każdym  mieszkańcem miasteczka. Tego dnia zatęskniła za prostymi chłopami z trzech wsi, z którymi bawiła się gdy była młodsza. Zatęskniła za ojcem-królem i matką-królową, a nawet za dwoma służącymi, których tak przecież nie lubiła i nigdy się z nimi nie bawiła. Zatęskniła za Przemkiem, który choć młodszy był dla niej kimś najważniejszym.

Następnego dnia pierwszy raz od przyjazdu do miasteczka Anielka się nie pobawiła. Tego dnia na miasteczko spadł deszcz meteorytów i pozabijał wszystkich mieszkańców wiecznie bawiącego się miasteczka.

Tydzień później Przemek w poszukiwaniu Anielki trafił to miasteczka. W gruzach wiktoriańskich domków odnalazł jej ciało i zabrał do ojca-króla.

Zapłakany król spojrzał na martwe ciałko swojej jedynej córki i zaśmiał się w niebiosa. Rozkazał wydać wielki bal, a Przemka uczynił gościem honorowym pala nad główną bramą. Wszyscy wielce się dziwili, przecież ojciec-król stracił córeczkę. On jednak cieszył się bo nie lubił, gdy jego córeczka się bawiła. Tak usłyszałem od jednej z służących, które bawiły się z królem w czasie uczty"

Dzieci zasnęły już dawno. Opowieść przecież nie była wcale tak druzgocąca, jak wydawało się tacie na początku. Ucałował je na pożegnanie i wyszedł z pokoju. Gdy zamykał drzwi najmłodszy synek obudził się i pożegnał się z tatą tak jak robił to codziennie mówiąc "dobranoc wujku".
Tata nie zwrócił na to jednak uwagi. Skupiony był teraz na Niej, która to czekała na niego w swojej sypialni.

Pół godziny później tata wracał do domu. Przejeżdżając przez most minął parę zakochanych  nastolatków. Uśmiechnął się do siebie, wiedział bowiem, że wszystko jest ulotne. Zawrócił, wyłączył światła i łamiąc barierki mostu wleciał do czarnej, odbijającej gwieździste niebo wody. Nie zapomniał o zakochanych. Zabrał ich ze sobą. Wszystko jest ulotne.

Dwie godziny później mocno już podirytowana żona przeprosiła gości, którzy przyszli na urodzinowe przyjęcie-niespodziankę taty. Życząc im miłej nocy wyobrażała już sobie jutrzejszą kłótnię z mężem.

2 komentarze: